sobota, 15 września 2012

"Non abbiate paura"





The undulating wood slopes down
to the rhythm of mountain streams....
If you want to find the source,
you have to go up, against the current,
tear through, seek, don't give up,
you know it must be somewhere here.
Where are you, source? Where are you, source?!


Silence....
Stream, stream in the wood,
tell me the secret of your beginning!


(Silence—why are you silent?
How carefully you have hidden the secret of your beginning).


Allow me to wet my lips
in spring water,
to feel its freshness,
reviving freshness.

(John Paul II, The Roman Triptich, I. The Stream, 2. The Source)



Ciało ludzkie w historii umiera częściej niż drzewo, umiera wcześniej
Trwa człowiek poza progiem śmierci w katakumbach i kryptach.
Trwa człowiek, który odszedł, w tych, co po nim przychodzą.
Trwa człowiek, który nadchodzi, w tych, co odeszli.
Trwa człowiek poza wszelkim odejściem i przyjściem
w sobie
i w Tobie.

(Jan Paweł II, Wigilia 1966, I. Inwokacja, 2. Rozpoczyna się rozmowa z Bogiem)



czwartek, 13 września 2012

"Wtedy otworzył swoje usta"



Jezus widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:


Błogosławienie ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.




Błogosławienie, którzy się smucą, albowiem oni 
będą pocieszeni.




Błogosławieni cisi, albowiem oni na własności posiądą ziemię.




Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.




Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.





Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.





Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.






Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.




Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami. Mt 5, 1-12.





wtorek, 21 sierpnia 2012

" Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? "



Wtedy przyszedł Jezus z nimi do ogrodu, zwanego Getsemani, i rzekł do uczniów: Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił. Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę.
Wtedy rzekł do nich: "Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!" I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: "Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty". Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: "Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?
Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie, duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe". Mt 26, 36-41.

Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: " Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon". Na to odrzekł mu Jezus: " Idź precz szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz". Mt 4, 8-10.


1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną.

Nie bez powodu zestawiam te dwa fragmenty Ewangelii św. Mateusza i dodaje do nich Pierwsze przykazanie. Jednak na pierwszy rzut oka, ani tytuł, ani fragmenty, a także Przykazanie Boże nie zdradzają tematu, który chcę podjąć. Mianowicie chcę poruszyć kwestię bożków, niebezpiecznych dla katolika znaków, a także naszego stosunku do tego faktu, jak wiele dalekich od Boga symboli i przedmiotów nas otacza.
Chciałbym skupić się jednak na swoim podejściu, które identyfikuję z powyższymi fragmentami Ewangelii. 
Nie muszę tu z pewnością wymieniać jakie znaki i "gadżety" symbolizują złego. Lista jest dostępna w Internecie, ale podam do niej link pod wpisem. 
Zadam więc pytanie. Katoliku czy masz w domu rzeczy, które wg. wymyślonych wierzeń mają przynieść ci szczęście? Czy masz w domu słoniki, drzewka szczęścia ? Czy może jako pamiątkę z wakacji przywiozłeś buddę? Obraz z afrykańskimi bożkami? Czy postawiłeś je w centralnym miejscu pokoju? 
I w tym momencie wchodzimy do Ogrodu Getsemani. Jezus poprzez pytanie: "Jednej godziny nie mogliście czuwać ze mną?" pyta ciebie i mnie. Czy nie jestem dla ciebie ważny? Czy moja ofiara jest ci obojętna? 
Dla mnie osobiście, ta godzina jest symbolem wszystkiego, co oddala nas od Jezusa, od czuwania przy Nim. Czy tak bardzo kochasz te gadżety, że Ja jestem tylko jednym z wielu? Obudź się! Nie musisz w to wierzyć bracie i siostro. Nie musisz wierzyć, że słonik daje szczęście, że drzewko daje ci pomyślność. Lecz uwierz mi bracie i siostro, że zły widząc twoją obojętność (ewangeliczny sen Apostołów), wykorzysta je, aby ci przeszkadzać i szkodzić w wierze. Jezus mówi: "Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie, duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe". Lubimy obstawiać się pamiątkami, lubimy wprowadzać kolory do naszych domów, lubimy figurki. I Pan nam ich nie zabrania. Lecz odpowiedzmy sobie, czy kiedy się nawróciłem/am, zrobiłem/am porządek z bożkami. Wiadomo, że w nie nie wierze, ponieważ wierze w Jezusa, ale Bóg nasz jest Bogiem zazdrosnym. Czy stawiasz zdjęcie byłego/byłej partnerki obok zdjęcia, na którym jesteś z rodziną? Nie, ponieważ żona płakałaby z zazdrości, a mąż pałałby gniewem. I tak samo działa Bóg, skoro Bóg cię wybrał i dał łaskę wiary, to pozwól mu mieszkać tylko z tobą. Tych znaków, symboli, figurek, które są dwuznaczne naprawdę nie jest dużo. Stać cię na to dla Twojego Pana, On umarł dla twojego zbawienia!
Spójrzmy na drugi fragment. Jezus wyraźnie zaznacza, nie dając się skusić szatanowi: "Panu Bogu swemu będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz". To Słowo ma moc. To Słowo jest Prawdą! Tylko Bóg i tylko On! Nikt inny i nic innego nie da ci szczęścia, radości, miłości. To jest nieraz trudne, trzeba naprawdę wiele poświęcić. Potrzeba nam się przełamać i zrobić to z miłości. Oczyścić swoje domy i zanieść ten cały brud pod krzyż Jezusa. Powiedzmy Mu to: Odtąd w moim domu jest miejsce tylko dla Ciebie. Nie obwieszajmy pokoi krzyżami, świętymi obrazkami. Wystarczy jedno takie miejsce, ale tylko dla Niego. 
Pamiętajmy też o ewidentnych znakach wywodzących się z satanizmu. Wszędzie widoczne pierścienie atlantów, krzyże celtyckie itd. Uważajmy na dzieci. Jakie kupujemy im wisiorki, o czym czytają, czym się bawią. 
Uważajmy, bo temat jest poważny. Temat, który bezpośrednio kieruje nas na Pierwsze przykazanie. Nie miejmy innych bogów, choćby stali z boku. Trwajmy przy Bogu Ojcu, Synu i Duchu Świętym i bądźmy świadkami prawdy! A w chwilach złych i niepewnych Maryja będzie nam ratunkiem.

Chwała Panu!






wtorek, 7 sierpnia 2012

"Czemu zwątpiłeś małej wiary?"



Skoro tłum został nakarmiony, Jezus zaraz przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się! Na to odezwał się Piotr: Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie! A On rzekł: Przyjdź! Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: Panie, ratuj mnie! Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: Czemu zwątpiłeś, małej wiary? Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: Prawdziwie jesteś Synem Bożym. Gdy się przeprawiali, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, rozesłali [posłańców] po całej tamtejszej okolicy, znieśli do Niego wszystkich chorych i prosili, żeby przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni. Mt 14, 22-36

ZWĄTPIENIE

Ile można by przytaczać chwil i sytuacji, w których zwątpienie odegrało istotną rolę w podejmowanych przeze mnie decyzjach. Tacy już chyba jesteśmy, że nawet cuda nie są wystarczającym faktem, aby podtrzymać naszą pewność wiary.  
Co więc czynić? Co robić by nie popaść w załamanie? Czego się "chwytać", aby tę wiarę podtrzymać? 
Na pierwsze pytanie odpowiedź może brzmieć następująco- modlić się. Tak, ale można też zapytać, jak się modlić skoro w tak wiele rzeczy jeszcze wątpię? Jest na to metoda. Módlmy się "na ślepo". Dlaczego? Dlatego, że to nie zwątpienie ma w nas zwyciężyć ale miłość. Czy dwie osoby, które się kochają rozumieją wszystko co robi partner? Nie, a jednak kochają bo wiedzą, że nie jest to istotą trwania ich relacji. Dlatego kiedy się modlimy, a tak wiele zwątpień pojawia się w naszym sercu, myślach - zanurzmy się w Bożej Miłości. 
Panie kocham Cię, ale tak wiele jeszcze nie rozumiem, czasami nawet w ogóle wątpię. Otwórz me oczy, abym przejrzał.
Nie powinniśmy się też załamywać. Człowiek z natury jest słaby. Jezus doskonale o tym wie i dlatego sam mówi do Apostołów w Ogrójcu: Czuwajcie więc i módlcie abyście nie ulegli pokusie, duch wprawdzie ochoczy jest ale ciało słabe. Mt 26, 41.
Piotr kiedy trzy razy zaparł się Jezusa, zapłakał. Z pewnością był bliski załamania. Kochał Jezusa, a jednak jego słabe ciało i strach w tamtej chwili były silniejsze. Piotr jednak nie odchodzi od Pana, wie co się stało   a jego męskie łzy są łzami oczyszczenia. Jak bolesnej lekcji wiary potrzebował. W przytoczonym fragmencie Ewangelii św. Mateusza, wiara Piotra również jest wystawiona na próbę. Oto idzie po morzu w stronę Jezusa, kiedy to podmuch wiatru " rozwiewa" jego pewność. Co dzieje się dalej? Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go - tu mamy odpowiedź na trzecie pytanie. Pan nie mówi, zwątpiłeś, więc teraz sobie toń. Nie! Jego miłość jest tak ogromna, że widząc nasze zwątpienie, On pierwszy wyciąga rękę. My nawet nie musimy szukać. Piotr zawołał, a Jezus go wyciągnął. Czy to nie wspaniałe? Chrystus wyciąga nas z głębin zwątpienia. To jego mamy się chwytać w takich chwilach. Sami nic uczynić nie możemy. 
Pamiętajmy też o tym, jak wielu ludzi widziało cuda Jezusa na własne oczy, a tak niewielu uwierzyło. Bóg Ojciec nie jest Bogiem fajerwerków. On działa w nas, przemienia nas. Świetnie nas zna, więc wie, że rzucenie góry w morze, mniej na nas zadziała niż silne poczucie Jego miłości w nas samych. Kiedy czujesz, że jesteś w Jego rękach, czy potrzebujesz jeszcze cudu? Nie znaczy to jednak, że cuda nie są ważne. Jezus mówi: "Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła!" J 14, 11.
Cuda mogą nas umacniać, ale nie powinny być fundamentem wiary. Fundamentem jest sam Chrystus. Na drogę naszej ziemskiej pielgrzymki, dał nam swoją Matkę. To Ona prowadzi nas każdego dnia, abyśmy szli zawsze wiernie w stronę Jej Syna. 
Dzięki Ci Panie, że pomimo moich zwątpień, Ty jesteś przy mnie, wyciągasz rękę. Maryjo dzięki Ci, że opiekujesz się mną, pełna miłości i cierpliwości. 

Chwała Panu!







                                7.08.   WSPOMNIENIE BŁ. EDMUNDA BOJANOWSKIEGO






Link:



















środa, 25 lipca 2012

Być Świętym


W tym także czasie Herod zaczął prześladować niektórych członków Kościoła. Ściął mieczem Jakuba, brata Jana. Dz 12, 2.

Krzysztof wybawiony cudownie opowiadał ludziom o Chrystusie radząc, by uznali go za Boga. Cesarz chcąc go zabić, rozkazał strzelać, lecz strzały zawisły w powietrzu, a jedna z nich ugodziła cesarza w oko. Krzysztof polecił, aby pomazano ranę jego krwią i oko zostało natychmiast uleczone. Po tym cudzie cesarz uwierzył w Chrystusa i został Jego wyznawcą. 
Święty Krzysztof poniósł męczeńską śmierć za panowania Trajana Decjusza, ok. 250 roku.

           
                             
Kim jest dla ciebie święty? 


Jak wyobrazić sobie świętych obcowanie?

Kiedy myślę o świętych, pierwszym obrazem wyobraźni staje się osoba, którą wszyscy podziwiają. Mam przed oczami kogoś, kto w swoim życiu prawie nie popełnia błędów. Żyje wiarą i wie o niej prawie wszystko. Jest jakby anioł na ziemi.
Jednak Pismo Święte i liczne źródła opisujące żywoty świętych, przekształcają "nieco" moje podejście.
Skoro my wszyscy jesteśmy powołani do świętości to niemożliwym jest abyśmy wszyscy stali się bez skazy, byli nieomylni w swoich decyzjach i zawsze promieniowali miłością. 

Przyjrzyjmy się żywotom niektórych świętych, które mogą pomóc w odnalezieniu swojego indywidualnego podejścia do bycia świętym.
Dla mnie osobiście, sztandarowym przykładem świętego, z którym mocno się identyfikuję jest św. Paweł.
Zwróćmy uwagę na to, jak opisuje sam siebie w jednym z listów: 

A zatem teraz: czy zabiegam o względy ludzi, czy raczej Boga? Czy ludziom staram się przypodobać? Gdybym jeszcze teraz ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusa.  Oświadczam więc wam, bracia, że głoszona przeze mnie Ewangelia nie jest wymysłem ludzkim.  Nie otrzymałem jej bowiem ani nie nauczyłem się od jakiegoś człowieka, lecz objawił mi ją Jezus Chrystus.  Słyszeliście przecież o moim postępowaniu ongiś, gdy jeszcze wyznawałem judaizm, jak z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży i usiłowałem go zniszczyć, jak w żarliwości o judaizm przewyższałem wielu moich rówieśników z mego narodu, jak byłem szczególnie wielkim zapaleńcem w zachowywaniu tradycji moich przodków.  Ga 1, 10-14.

W dalszej części tego listu, św. Paweł mówi, że Pan wybrał go już w łonie matki. Mówi tak, pomimo, że wie jak usilnie prześladował Kościół. To on patrzył na śmierć św. Szczepana, to on jechał do Damaszku aby uwięzić jeszcze większą rzesze wyznawców Chrystusa. Pan jednak obronił swój lud przed nim, nie potępił Pawła ale powołał go do swojej służby. Nam znającym jego działalność, świętość Pawła wydaje się oczywista. Zastanawiam się jednak co musieli myśleć wyznawcy, którzy wcześniej bali się go dniem i nocą   ( nie obyło się pewnie bez zwątpień, podejrzeń o podstęp itd). 
Jednak Paweł swoim gorliwym nauczaniem Ewangelii, udowodnił, że żyje w nim Chrystus.

Dziś, kiedy obchodzimy wspomnienie świętych Jakuba i Krzysztofa, zastanówmy się, czym jest dla nas świętość. Wypełnianiem Woli Boga?  Służbą drugiemu?  Wytrwałością w modlitwie? Czy może wszystkiego po trochu? A może wszystko w pełni?  

Który/ która święty/a jest dla ciebie szczególnie ważny/a. Czy wierzysz w obcowanie świętych ?

Na koniec małe świadectwo: 
Ok trzech miesięcy temu wybierałem się razem z ojcem, bratem i znajomym na mecz do Poznania. Myśląc nad ranną intencją modlitwy przypomniałem sobie, że będę prowadził samochód. Postanowiłem krótko się o to pomodlić, a, że moim drugim patronem ( o ile można hierarchizować :) ) jest św. Krzysztof, poprosiłem o małe wsparcie. Na Mszy Św. przed wyjazdem, po raz kolejny poczułem, że mam pamiętać w modlitwie o tym wyjeździe. Mówię sobie- przecież tyle razy już jechaliśmy, a tu szczególnie mam się modlić? Pomodliłem się więc o to powtórnie do św. Krzysztofa. Jadąc, mniej więcej w połowie drogi, "wlokłem" się za samochodem, który coś przewoził w bagażniku. Zrezygnowany próbami wyprzedzania, na chwile wyhamowałem i oddaliłem się od auta przede mną.
Nagle, ku zdziwieniu chyba wszystkich ( reakcje były jednoznaczne :) ) jadącemu przed nami odpadły drzwi od bagażnika i z wiatrem leciały w naszą stronę. Gdyby nie odległość, która mieliśmy w tym momencie między sobą mogłoby być różnie. Jednak w ostatniej chwili udało mi się minąć latające drzwi. Św. Krzysztof od razu pojawił się w mych myślach i do dziś dziękuję mu za tę opiekę i nakłanianie do modlitwy.

 Chwała Panu!



Linkoteka oferuje:

Piosenka - Święty Jest Nasz Pan 

 









                                                                                                      
                                                                               

wtorek, 24 lipca 2012

Bóg jest miłością!




"Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili.  Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: "Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi.  Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.  Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata".    Mt 28, 16-20.


Tym końcowym fragmentem Ewangelii św. Mateusza pragnę rozpocząć mojego bloga.
Nie opisując czym ten blog ma być - bo przecież to nie ja planuję, ale Pan, postaram się podzielić kim jest dla mnie Bóg, dlaczego wierzę, jak rozumiem Ewangelie i wszystkim co wiąże się z obecnością Boga wśród nas. Opisać na sobie, jak Pan odnajduje swoje zagubione dzieci i jak je wychowuje.
Wierzę, że głównym autorem tego bloga będzie Jezus, a ja tylko Jego narzędziem.

Mogę śmiało powiedzieć, że Miłość mnie odnalazła. Nie pytała jaki jestem, nie analizowała czy się nadaję, nie brała też po uwagę mojego pochodzenia ani rodu. Nie spoglądała na wykształcenie, konto w banku, zainteresowania.
Miłość o imieniu Jezus zawołała- Jakubie! Chodź za Mną, abyś żył. Słuchaj Mojego głosu abyś już się nie zagubił, otwórz swe oczy i przejrzyj kim dla Mnie jesteś. Duch Święty spoczywa na tobie, bo Ja cię odkupiłem Swoją Krwią i należysz do Mnie. Jesteś ambasadorem Mojego Królestwa na ziemi. Przekonywujące, i choć nie jest to łatwe zadanie, to nie potrafiłem odmówić. Urząd ambasadora Polski w Indiach też nie należy do najłatwiejszych- to ogromna odpowiedzialność. Na szczęście, od Tego, który cię posyła otrzymujesz odpowiednie narzędzia. Ponadto masz w sobie niebiański patriotyzm- kochasz swoją Ojczyznę.
Przyjmujesz nominacje, a w odpowiednim kraju informują, że pojawił się nowy ambasador Polski. Jezus mówi: " Przyszło do was Królestwo Boże". Mt 12, 28b. I my, którzy usłyszeliśmy w sobie tę nominację, która przecież jest zawsze ogromnym wyróżnieniem, mamy iść i wypełniać "interesy" naszej Ojczyzny na "obczyźnie". Swoim przykładem tj. życiem, modlitwą, świadectwem wiary, dobrocią, a nade wszystko miłością, mamy ukazywać skąd jesteśmy. Tym, którzy zapomnieli bądź jeszcze nie poznali, nieść tę Dobrą Nowinę - tak, wy też do Niego należycie, też macie to obywatelstwo, które nigdy nie wygaśnie.

Tak więc, tym krótkim wstępem, który na ten moment żyje we mnie zakończę, prosząc o modlitwę w intencji dobrego wykorzystania tego bloga, aby jego treści zawsze były zgodne z nauką Kościoła i mogły dotrzeć do tych, którzy tego potrzebują.

Chwała Panu! Z Panem Bogiem.

Niech to Słowo Boże umacnia przedsięwzięcie. 


  "Kiedy Salomon ukończył budowę świątyni Pańskiej i pałacu królewskiego oraz wszystkiego, co chciał i pragnął wykonać,  Pan ukazał się Salomonowi po raz drugi, odkąd dał się mu widzieć w Gibeonie.  Pan tak przemówił do niego: "Wysłuchałem twoją modlitwę i twoje błaganie, które zanosiłeś przede Mną. Uświęciłem tę świątynię, którą zbudowałeś dla umieszczenia w niej na wieki mego Imienia. Po wszystkie dni będą na nią skierowane moje oczy i moje serce. Ty zaś, jeżeli będziesz postępował wobec Mnie, jak postępował twój ojciec, Dawid, w szczerości serca i uczciwości wypełniając wszystko, do czego cię zobowiązałem, jeżeli będziesz strzegł moich praw i nakazów,  to na wieki utrwalę tron twego królowania nad Izraelem, jak przyrzekłem niegdyś twemu ojcu, Dawidowi, mówiąc: "Nie będzie ci odjęty potomek na tronie Izraela". 1 Krl 9, 1-5.